Odkąd tylko pamiętam zawsze marzył mi
się mały ogródek z krzewami, kwiatami i drzewkami. Jako dziecko pomagałam tacie przy
kwiatach na balkonie, zarażona bakcylem roślinnym nie mniej chyba niż
on. Niestety ogródka nie mieliśmy, ale nasz balkon zawsze był
najpiękniejszy ze wszystkich. Królowały pelargonie, odkąd tylko
pamiętam, poza tym zawsze wszędzie było pełno jednorocznych roślin
takich jak maciejka, groszek pachnący, wilce, powoje i masa innych,
których teraz nie pamiętam. Każdej wiosny sialiśmy nowe kwiaty i
czekaliśmy, aż wyrosną. Muszę przyznać, że dziś, po przeszło dwudziestu
latach od tamtych czasów, nadal hoduję pelargonie, choć kiedyś za nimi
nie przepadałam. Dziś kojarzą mi się z tamtymi czasami beztroskiego
dzieciństwa. Zabawne, że moi rodzice nadal również mają pelargonie,
niezmiennie od lat. I to w przeróżnych kolorach: czerwonym, różowym,
łososiowym, białym, bordowym, no i w różnych odmianach, bo oprócz
najbardziej popularnych są angielskie, pnące i bluszczolistne. No ale
do rzeczy...
Tak się złożyło, że od rodziców
przeprowadziłam się do domku z ogrodem. Pierwszego dnia nawet tego
ogrodu nie dostrzegłam, bo zasłaniały go chwasty i pokrzywy mojego
wzrostu. Drugiego dnia, jak pomyślałam, że tu ma być kiedyś ogródek, to
uznałam, że życia mi nie wystarczy na stworzenie czegokolwiek. No ale
jakoś pomału, pomału, prace posuwały się naprzód. Pierwszego roku
odbywało się odchwaszczanie, chyba najbardziej nieprzyjemna praca, jaka
może być w ogrodzie, pielenie, kopanie... Tamtej jesieni w ogrodzie
pojawiły się pierwsze róże. Początkowo myślałam o dwóch, trzech
krzaczkach, ale jakoś nie wyszło i teraz mam ich dziewięć, w tym róże
wielkokwiatowe, miniaturowe, różę dziką i miałam też wysokopienną. Brakuje mi
pnącej, ale jeszcze nic straconego. Od tych róż tak się jakoś zaczęło i
dziś, choć jeszcze dużo pracy mnie czeka, to już mam rabatę z kwiatami
(czyli mały ogródek) i ogród z krzewami (większy), sadu, który jest z
tyłu, jeszcze nie ruszyłam. Za to planujemy postawić w ogrodzie
altankę, którą bardzo bym chciała obsadzić powojnikami. I tak powoli
prace ogrodowe się kręcą :-)
Strona internetowa o tym moim ogrodzie
miała powstać już bardzo dawno, ale jakoś nie miałam czasu, żeby się
nią poważnie zająć. Powstawała dość długo, bo w przeciągu ponad dwóch lat
gromadziłam zdjęcia, materiały, robiłam sobie notatki, etc. No i w
końcu jest. Nadeszła więc pora na to, by strona zawitała również w
sieci. Mam nadzieję, że z upływem czasu będzie się rozwijać i zacznie
na niej przybywać dopisków, zdjęć, a za jakiś czas może ktoś skorzysta
z porad na niej zawartych.
|